„Nie takie sztuki już kładliśmy” – usłyszałam osiem lat temu od realizatora nagłośnienia podczas jednego z ważniejszych w mojej eventowej karierze eventów. To było na 5 godzin przed startem, a mi naprawdę nie brakowało powodów, by porządnie się spocić. Dzisiaj wydaje mi się, że wiem już co zrobić, żeby sztukę położyć. A co rzeczywiście można wziąć dla siebie z tego tekstu… to już inna sprawa.

1. Nie bierz pod uwagę tego, co dzieje się równolegle w okolicy.

Nie szukaj, nie węsz, nie czytaj. Przecież miejskie święto, na którym występuje plejada finalistów Mam Talent albo inne Fit Lovers nie może wpłynąć na frekwencję podczas eventu, który organizujesz. Nie ma znaczenia co dasz i w jakim wymiarze. Przecież i tak daty nie przełożysz, godzin nie zmienisz, a scenariusz już został klepnięty przez wszystkie strony. Lepiej w ogóle nie wnikać.

2. Nie rozdawaj nagród i nie organizuj konkursów.

Skoro już mają być nagrody to niech będzie… jedna. Najlepiej kubek. Przecież jedną nagrodą można spokojnie ograć kilkudniową akcję. Po co drobiazgi, różne progi, atrakcyjna formuła. Kto by się tego spodziewał? Małe koszty, duży efekt – klient doceni. Sześć dni uzupełniania kuponów, a potem wybór najlepszego hasła i już, kubek rozdany! Jeszcze jedno, ważne: popularność nagród natychmiastowych jest przereklamowana i szkoda na to nerwów.

I żadnych konkursów przed wydarzeniem w mediach społecznościowych (po co się wysilać, wymyślać i opisywać – o tym powinna pomyśleć dedykowana agencja).

3. Zapomnij o wcześniejszych doświadczeniach danej lokalizacji.

Po co zawracać sobie głowę tym, co sprawdziło się (albo nie) wcześniej? Nie pytaj o wyniki, statystyki, realizowane pomysły. Nie szukaj powtarzalności i nie zakładaj, że to miejsce ma charakter, o którym nie można zapominać. Że ma określony profil klientów, którzy coś mogą chcieć bardziej, a coś mniej.

4. Pamiętaj: problemy dostawców to nie twoja sprawa.

Przecież masz umowę. Gwiazda przyjedzie, a to że konferansjer nie odzywa się od dwóch tygodni i nie odpowiada na maile to pewnie zbieg okoliczności.

Za dwie godziny na parkingu powinna leżeć sztuczna trawa, a firma rozkłada ręce? Już ty ich pociągniesz do odpowiedzialności!

Hostessy dzwoniły, że po drodze był wypadek i stoją w korku na autostradzie? Who cares! Jakoś sobie poradzą. Nie pytaj, nie monitoruj, nie szukaj rozwiązań. Stay calm and be a manager.

5. Nie pytaj – zgaduj!

Nie pytaj o cele ani założenia. A tym bardziej o opinię o kolejnych punktach kosztorysu. Przeszedł? Nie ma czasu do stracenia, działajmy! To nie etap na dostosowanie oferty. Nie pytaj klienta ani dostawców. Nie rozumiesz, to sobie wymyśl. Nikt nie lubi dzwonić i mówić, że czegoś nie wie. Jeszcze wyjdzie, że jesteś niekompetentny.

6. Zrób wszystko sam

To, że nie wiesz jak odpalić Corela nie znaczy, że nie możesz przygotować projektu ścianki tła. Jak już zmienisz dresy po montażu na garnitur to dajesz prosto do mikrofonu. Wyklejanie, spawanie, śpiewanie i malowanie paznokci – do usług! Event manager niczego się nie boi! A jeśli chciałbyś zrobić wcześniej próbę, tak na wszelki wypadek, to pamiętaj, że na głupoty czasu zawsze szkoda!

Tym, którzy się zastosują, gwarantuję osiągnięcie celu z tytułu.

AK